Zdjęcie Wikipedia ( handel bimbrem)
Mimo niemieckiego zakazu, alkohol wytwarzano powszechnie, tym bardziej kiedy niemieckie prawo przestało obowiązywać, czyli po wkroczeniu wojsk radzieckich. Domowy "przemysł" wytwarzania wódki, czyli pędzenia bimbru rozwijał się doskonale. Wódka była jakby drugim pieniądzem, potrzebnym przy wielu okazjach, czasem handlowych ale przede wszystkim towarzyskich. Bimbrownictwo rozwinęło się do tego stopnia że zaczęło powodować szkody na zdrowiu i społeczną degradację husowskiego środowiska.
Produkowano go ze wszystkiego co było dostępne w gospodarstwie domowym. Z kartofli, buraków cukrowych, żyta, a pewnie i wielu innych kombinacji zależnie od posiadanych zapasów. Był to alkohol źle oczyszczony i powodował wiele zdrowotnych kłopotów, włącznie z utratą wzroku. Mimo tego częstowano się nim przy każdej okazji. Radzieccy żołnierze byli karani za picie alkoholu, ale też mieli wielką słabość do niego. Zdarzało się więc że często łamali ten zakaz.
Któregoś późnego. wieczoru usłyszeliśmy na podwórku jakiś hałas, zwłaszcza odgłosy spłoszonych kur. Ojciec wyszedł z naftową lampą na podwórko gdyż elektryczności wówczas w Husowie nie było, sprawdzić co się dzieje. Spotkał radzieckiego .żołnierza wychodzącego z kurnika z dwiema kurami pod pachą. Zapytany prze ojca, co tu robi, odpowiedział zataczając się z lekka,"nicioło, nicioło" konie fikajutsia".Istotnie kilka wojskowych koni stało wówczas w naszej stodole, ale ich opiekun wówczas w dobrym humorze, celowo trafił do kurnika, aby swoje żołnierskie "meni" nieco urozmaicić pieczonym na ognisku kurczakiem. Jak wspomniałem w innym wątku, ich wyżywienie było dość dobre jak na wojenne czasy, jednak nie przypominam sobie aby kiedykolwiek mieli na obiad kurczaka, a więc sami zadbali o to urozmaicenie.
.
|