
Na zdjęciu mój ojciec i siostra Emilia z naszym bydełkiem
Niedzielny rekonesans z naszym bydłem przy "Księżej Figurze" To trójkątny cypel z trzema wiekowymi lipami i pośrodki wysokim drewnianym krzyżem. Teren ten był własnością parafii, jednak ks. proboszcz Julian Bąk pozwolił ojcu wypasać tu nasze bydło, gdyż ojciec dzierrzawił tuż obok od księdza, pół morgi uprawnej ziemi.
PIOSENKA PASTUSZKA
Hejże dana, hejże dana
Spiewam wesół już od rana
Krzyżyk znaczę na mym czole
I z bydełkiem ruszam w pole
Gospodyni chleba dała,
Obiad wysłać obiecała
A gdy minie miesiąc drugi,
Da talara za usługi
O moj Boże talar biały,
Toć mi to skarb, to kram cały
Kupić można na jarmarku,
Przynieść wszystkim coś w podarku
A więc mamci chustkę krasną,
Basi śliczną wstążkę jasną
Kaźmierkowi pas z kółkami,
I buciki z podkówkami
Ale najpierw wiem co zrobię,
Piękny obraz kupię sobie
Matkę Boską w gwiazd koronie,
I z dzieciątkiem na jej łonie
I wybiorę drzewo w lesie,
Co najmilszy zapach niesie
I nożykiem korę zgładzę,
Jak w ołtarzyk obraz wsadzę
Sprawię jej to że pastusza,
Czysta zawsze będzie dusza
A ja rankiem i wieczorkiem,
Przyjdę uczcić ją paciorkiem
Żeby jej wesoło miło,
Jak w kościółku jakim było
~~ ~~ # ~~ ~~
"Piosenkę pastuszą" znał i niekiedy nucił sobie mój ojciec. Podobała mi się już wówczas, ale wtedy nie zanotowałem jej słów. A kiedy brakło już ojca, ślad po niej się urwał. Pamiętałem z niej zaledwie początek a to zbyt mało. Poszukiwanie w internecie na nic się zdało. Aż pewnego razu odwiedził mnie pewien starszy człowiek. Ciekawa osobowość i szerokie zainteresowania.
Przyszedł z jakąś sprawą do warsztatu. W tej chwili nie przypominam sobie jak potoczyła się nasza rozmowa, ale to właśnie wtedy zanucił mi tę znaną i lubianą piosenkę mojego ojca. Ucieszyłem się i poprosiłem o zapisanie jej słów. Za kilka dni odwiedził mnie ponownie i wręczył tekst piosenki pastuszej. I w ten zupełnie przypadkowy sposób znalazła się tutaj.
Sądząc po treści piosenki, zapewne pochodzi z odległych lat. Być może z przed pierwszej lub drugiej wojny światowej a na pewno z czasów pańszczyźnianych. To w tamtym okresie biedni zagrodnicy posyłali swoje dzieci na służbę do dziedziców lub bogatych gospodarzy. Piosenka jest wprawdzie napisana w sympatycznym miłym nastroju, ale taka służba nie była bynajmniej czymś miłym. Wspomina o tym w swoich wspomnieniach Walenty Perec.
Z lat najmłodszych przypominam sobie sytuację kiedy bogaty gospodarz z Markowej szukał służącej i pytał mojego ojca czy nie zechciał by oddać do niego na służbę, córki (mojej siostry Emilii) Rodzice nie zgodzili się na to, mimo że w domu nie było bogato, ale było dużo serca i wzajemnej miłości. To było cenniejsze jak kromka chleba z masłem u bogatego gospodarza
|
|
 |
|