HANDEL W CZASIE OKUPACJI

Zjęcie Wikipedia

Wojna wymusza określone zachowania ludności. cywilnej. Słowa powstańczej piosenki „ teraz jest wojna, kto handluje ten żyje” kryją w sobie wiele prawdy. Wojna stwarza nowe okoliczności, które co sprytniejsi potrafili wykorzystać. W filmie " Noce i Dnie " ( Kawalerowicza) żyd Szymszyl, skupywał kurze łapki. Być może kierował się zasadą że lepszy kiepski handel jak dobra praca.

W Husowie nie było żadnej pracy ale handlować mógł każdy. W czasie wojny handlowano czym się dało. Alkoholem, odzieżą, zbożem, ale najlepiej kwitł handel końmi i krowami. Wspomnę przy tej okazji o moim wujku ( chrzestnym ojcu jednocześnie) Pawle Cieszyńskim, znanym husowskim muzykancie tamtych czasów. Grał na skrzypkach. Kazimierz Hawro spomina o nim w swojej książce pt. „Husowskie śpiewanie” jako jednego z znanych husowskich muzykantów który co najmniej połowę husowskich wesel w tamtych czasach uprzyjemniał swoją muzyką.

Życie traktował zawsze na luzie,swobodnie, z przymrużeniem oka.. Był duszą towarzystwa człowiekiem dowcipnym, i zabawnym. Znał wiele ciekawych dowcipów i opowiadań i umiał nimi bawić towarzystwo. Ale w wojennych czasach trudno było z samej muzyki się utrzymać to też z swoim kolegą  Pawłem Macem handlowali końmi i krowami.

Bywało że wybierali się razem do sąsiednich wiosek, Markowej, Tarnawki, Sieteszy, Chodakówki, Lipnika. W ten sposób powiększali obszar swoich handlowych usług. Ich profesja budziła jednak pewne podejrzenia u niemieckiego okupanta. Być może sądzili iż prowadzą kolportaż ulotek czy innych nie dozwolonych wydawnictw. Niemcy mieli na oku takich co to chodzą po domach nie wiadomo za czym. Prawdopodobnie stąd pojawienie się w naszym domu Niemców w poszukiwaniu prasy.

Wspomnę jeszcze o pewnej zabawnej sytuacji z tamtego okresu. Był zimowy mroźny wieczór. W domu byli jacyś goście, dziś nie pamiętam już kto. Był też mocniejszy poczęstunek, bo goście rozmawiali dość żywo. W pewnej chwili wchodzi do izby nasz dobry przyjaciel, Paweł Mac wraz z przywiązaną do paska kurtki krasulą. Ręce miał w kieszeni bo było zimno i z pewnością zapomniał że idzie za nim efekt handlowej transakcji z przed kilkudziesięciu minut.Takich spraw bez butelki się nie załatwiało. Była to dawna, dobrze zakorzeniona handlowa tradycja i nasz przyjaciel był w dobrym humorze, podobnie jak nasi goście.

Ale pojawił się pewien problem bo krasula do towarzystwa nie bardzo się nadawała, ale też nie miała wielkiej ochoty go opuścić ponieważ stała tyłem do drzwi, a wiadomo, krowa to nie koń, i do tyłu cofać się nie potrafi. Co było robić aby w małej izbie obrócić ją we właściwym kierunku. Ktoś wpadł na pomysł aby skusić ją kromką chleba. Faktycznie, za tym przysmakiem krasula powoli obróciła się o 180 stopni, i machnąwszy na pożegnanie ogonem, opuściła rozbawione towarzystwo. Później przez dłuższy czas wspominano tę zaskakującą wizytę naszego sąsiada wraz z swoim nowym nabytkiem.



Na zdjęciu dwaj dobrzy koledzy od handlu, wujek Paweł Cieszyński (trzyma butelkę w ręku ) a z prawej z uniesioną ręką, jego przyjaciel, Paweł Mac na weselu mojego kuzyna w Tarnawce.
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
 
Właściciel tej strony nie aktywował dodatku "Toplista"!
 
,
 
Dziękuję za odwiedziny mojej stronki 20168 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja