WALENTY PEREC

Walenty Perec

Walenty  Perec, człowiek  legenda,  człowiek  historia. Niezwykle  barwny  życiorys, który  miał swój początek jeszcze w czasach zaborów.Trudne lata przedwojenne i jeszcze trudniejsze wojenne, które dotknęły go w sposób szczególny. Również czasy powojenne nie były dla Walentego zbyt szczęśliwe

Walenty przyjaźnił się z moim ojcem a także z moim wujkiem, Pawłem Cieszyńskim. Bywał w naszym domu i już wtedy postrzegałem go jako człowieka wyjątkowego, zasługującego na uwagę. Mam dużą satysfakcję iż miałem możliwość znać Pereca, rozmawiać z nim, obserwować. Fakt powrotu Pereca z obozu wywołał w Husowie duże poruszenie. Wiedza o obozach śmierci była już dobrze znana, również w Husowie. Pamiętano jednak że wyjście z obozu możliwe było tylko przez komin. W przypadku Pereca jego powrót był naturalny i szczęśliwy.
 

 
Walenty Perec z swoim przyjacielem, Stanisławem Magoniem na terenie obozu w Oświecimiu gdzie po wyjściu z obozu pracował jako przewodnik grup wycieczkowych

Po wyjściu z obozu wrócił do swojej żony, do swego mieszkania wynajętego w dworku Oborskich gdzie kiedyś pracował dorywczo. Wkrótce jednak zaczęły się małżeńskie nieporozumienia, niesnaski. Wiele o tym mówiono w Husowie. Znałem również małżonkę Walentego. Ich małżeństwo było pasmem nieporozumień wynikających z różnic charakteru, poglądu na życie.Walenty czuł się samotny, nie znajdywał zrozumienia. Po jakimś czasie, nie widząc perspektyw  na poprawę małżeńskich układów, wyjechał do Oświęcimia, gdzie pracował jako przewodnik w oświęcimskim muzeum. Któż lepiej jak nie  sam Walenty mógł opowiedzieć zwiedzającym tamtą katorżniczą rzeczywistość.

Moje ostatnie spotkanie z Perecem miało miejsce, jak sądzę, w połowie lat sześćdziesiątych. Spędzałem wówczas kilkudniowy urlop u rodziców w Husowie. W słoneczne niedzielne popołudnie byla zabawa taneczna w remizie  strażackiej. Wśród przybyłych gości spotkałem Walentego. Przyjechał także na kilka dni urlopu do Husowa. Rozmawialiśmy  o swoich życiowych drogach, pytał o wujka Pawła, gdzie przebywa i jak mu się wiedzie.
 

 
Rękopis Walentego Pereca to sześć zeszytów 60- 80 kartkowych

Dzięki internetowym kontaktom dowiedziałem się o pamiętnikach Pereca. Gdyby nie ten przypadek pewno do dziś nie ujrzały by one światła dziennego i nie zostały by wydane w formie książkowej. Przechowywane były u mojej szkolnej koleżanki Jadzi Przybylak, kiedyś kierowniczki biblioteki w Husowie. Skontaktowałem się z nią. Była wówczas w Barcelonie w odwiedzinach u Kasi, swojej córki.  Jadzia obiecała przysłać mi pamiętniki gdy powróci do Husowa. Tak się też stało. Wkrótce przyszła przesylka a w niej pięć zeszytów z wspomnieniami Pereca. Walenty przekazal je do biblioteki  zapwene nie po to by leżały ponad 20 lat w szufladzie. Jednak wówczas nie wzbudziły one żadnego zainteresowania i nie wiele brakowało by ślad po nich zaginął. Dopiero kolejne pokolenie spełniło skryte marzenie Pereca.
 
Pozwolę sobie zamieścić tu mały fragment wspomnień Pereca, w których opisuje swoje lata szkolne w Husowie za czasów pana Karakulskiego, wówczas kierownika szkoły :
 
 ”Przyszedł wiek szkolny. Dostałem więc nowe portki z grubego konopnego płótna na nowym sznurze z pętelką i wiązanymi guzami, nową lnianą koszulę tylko z portkami trudno się było pogodzić. Niemiłosiernie drapały po nogach, ale natura ludzka do wszystkiego może się przyzwyczaić. Nogi zostały umyte i to mydłem. Nowa płócienna torba na pasku płóciennym przewieszona  przez  ramię  a w  torbie  przybory  wprowadzające  w świat  nauki. Nikt wówczas z mego rodzeństwa do szkoły nie chodził. Mnie jednego spotkał ten zaszczyt wyróżnienia w rodzinie

 Nauczycielem w szkole był starszy człowiek, Karakulski Józef. Polak patriota. W klasie na ścianie wisiał przytwierdzony "Poczet królów i książąt Polski" Wówczas rządy okupacyjne Austrii nie wchodziły w to co się polskie dzieci uczą. Po zapoznaniu się z zgłoskami i półzgłoskami nawet nie  było  źle  w szkole. Szkoła była czteroklasowa, wszystkie dzieci uczyły się razem w jednej klasie. Dla zdolnych i chętnych nauka była dobra, bo jeśli klasa pierwsza wykonywała zadania pisemne, to inne klasy wykonywały zadanie matematyczne. Więc nauka sama pakowała się gwałtem do głowy.
 
Na drugim półroczu już zacząłem czytać druk. Byli uczniowie klasy czwartej którzy już piąty lub szósty rok chodzili do szkoły bez widocznych rezultatów, których więcej zajmowała Hela, córka nauczyciela, jak pisownia czy matematyka. Helą jeszcze się nie wiele zajmowałem.Mnie uporczywie zajmowała książka. Często nauczyciel stawiał mię na ławce szkolnej i mówił: Patrzcie osły dardanelskie jaki on malutki a jednak wszystko umie, a wy co psia krew łajdaki. Po co do szkoły chodzicie jeden z drugim, powietrze zatruwać ? Marsz mi na korytarz świniom owies mielić albo na sieczkę rznąć.

Obok szkoły był duży staw. W zimie morowa ślizgawka. Nad stawem rosły całe krzaki łoziny. Przekleństwo szkoły. Jak się nauczyciel zirytował to jeden taki kij łoziny nie wytrzymał. Kładł winowajcę łobuza na krzesło i lał kijem aż trzaski z kija i paździerze z portek leciały. Taki winowajca chwalił taką operację bo mówił że go portki teraz nie drapią po dupie jak przedtem. Pierwszą klasę skończyłem wzorowo. Przy egzaminach w nagrodę dostałem książeczkę do nabożeństwa z tytułem "Bóg z tobą" Marna perspektywa jeśli Bóg ze mną, to nie wiadomo jak dalej będzie. Aby czasem nie Bóg. ale łoza z nad stawu nie zechciały się zainteresować moją dobrą edukacją. Ale miałem wiarę w siebie że co ja miałbym nie umieć. Po wakacjach pech. Przyszła sąsiadka, jakaś wujenka, dwunasta woda po kisielu z propozycją. Perecko,dajcie mi Walka za pastucha. Żegnaj złota wolności i poczet królów. Na pewno już szkoła się skończyła bo ze służby do szkoły już nie pozwolili chodzić. A kto będzie krowy pasł czy dzieci kołysał.”

Tyle Walenty Perec o swoich szkolnych latach, trudnych i biednych. Pamiętniki Pereca to rękopis składający się z pięciu zeszytów osiemdziesięcio kartkowych i jednego 32 kartkowego. Twarda szkoła życia którą w młodości przeszedł Perec, pozwoliła mu przetrwać katorżnicze warunki obozowej codzienności. Był człowiekiem zaradnym, bacznie obserwującym wszystko co w okół. Potrafił wyciągać właściwe wnioski z zaistniałej sytuacji. Dzięki temu przeżył tam gdzie inni ginęli. Ale zły los poskąpił mu innych, niezwykle ważnych dóbr, tak potrzebnych każdemu człowiekowi. Radości w małżeństwie, szczęścia, prawdziwej przyjaźni, miłości. Był człowiekiem samotnym. Wspomina o tym w ostatnim zeszycie swoich wspomnień. Nie pozostawił po sobie dóbr materialnych, bo też nie przywiązywał do nich wielkiej wagi. Pozostawił natomiast dla husowian swoje pamiętniki. Rzecz cenną i jedyną w swoim rodzaju. Pozostawił cząstkę siebie, historię swojego nie łatwego życia.

 


Wycieczka Pereca z przyjaciółmi na łono przyrody po leśne borówki

 



 
 

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
 
Właściciel tej strony nie aktywował dodatku "Toplista"!
 
,
 
Dziękuję za odwiedziny mojej stronki 20176 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja