GOSPODARSTWO PARAFII HUSÓW

GOSPODARSTWO PARAFII za czasów kś. Juliana Bąka

 
Ks. Julian Bąk, były proboszcz Parafii Husów

Gospodarstwo husowskiej parafii w latach przedwojennych i wczesnych powojennych liczyło ponad 80 hektarów ziemi w tym część lasu, ugory, czy tzw. korycisko sięgające od starego kościoła aż po Księżą Figurę. Obszar ten wykorzystywany był zwykle jako pastwisko dla bydła i koni a także do pozyskiwania siana. Mój ojciec a także inni husowscy gospodarze wiosną kosili trawę na części tego terenu tuż obok cmentarza w ramach odrobku za dzierżawione od parafii pół morgi ziemi. Obszar parafii rozciągał się od starego kościoła aż po granice z Lipnikiem. Latem gospodarstwo parafii tętniło życiem. Kilku parobków pracujących przy uprawie pola, obsłudze stada krów, koni, a także dziewczyny do pomocy w gospodarstwie, dojenia krów, pracy w kuchni itp.

 

 Widok z schodów nowego kościoła. Po prawej, w miejscu gdzie złożono drewniane elementy stał murowany piętrowy spichlerz. W okresie powojennym nie wykorzystywany gdyż ziemia parafii znalazła nowych użytkowników.

W miejscu gdzie zbudowano nowy kościół stała przed laty ogromna stodoła, nieco niżej po lewej, obora, stajnia, a bliżej drogi murowany spichlerz do przechowywania ziarna. Jednak nie remontowane od lat budynki stopniowo niszczały. Bywało że gosposia ks. Bąka, która trzymała pieczę nad całością gospodarstwa, prosiła nas chłopców aby zabezpieczyć przed zamoknięciem złożone w stodole zboże, gdyż niektóre dachówki były uszkodzone. W tych miejscach podstawialiśmy naczynia na cieknącą przez szczeliny w dachu deszczówkę. Stopniowy zmierzch gospodarstwa parafii następował w wczesnym okresie powojennym, czyli za czasów ks. Juliana Bąka. Nadchodziły inne czasy i inna socjalistyczna władza. Reformę rolną przeprowadzono na mocy wydanego przez PKWN, dekretu o reformie rolnej, z 6 września 1944r. Dotyczyła ona wywłaszczenia i parcelacji majątków ziemskich o obszarze ponad 50 hektarów. Tak więc gospodarstwo parafii przeznaczone było także do parcelacji.

Ks. Julian na niedzielnych Mszach ogłaszał możliwość dzierżawy a następnie przejęcia ziemi należącej do parafii. Wkrótce niemal całość ornej ziemi znalazła się w posiadaniu husowskich użytkowników. Przy znacznym rozdrobnieniu gospodarstw, dużym zaludnieniu i sporej opłacalności uprawy, chętnych na przejęcie ziemi było wielu. Również mój ojciec przez jakiś czas dzierżawił pół morgi ziemi od księdza Juliana Bąka w bezpośrednim sąsiedztwie Księżej Figury. Według husowskiej orientacji, graniczący z nią od dołu. Jednak na jej zakup nie zdecydował się z uwagi na niską klasę gruntu i sporą odległość od domu. Umowa dzierżawna zobowiązywała dzierżawcę do odrobku na rzecz plebanii określonej ilości dni roboczych, zwykle w czasie nasilonych prac polowych zwłaszcza w czasie żniw. Chodziłem niekiedy z ojcem na odrobek na pozostałym przy parafii polu. Kolejni husowscy proboszczowie pozostawali już bez balastu gospodarstwa. Nadeszły inne czasy i księża swoje utrzymanie zapewniali sobie w inny, znacznie łatwiejszy sposób. Polityka ówczesnych władz komunistycznych preferowała małe i średnie gospodarstwa rolne a zatem niszczono wszystko co było wielkoobszarowe czyli „Pańskie” To kojarzyło się ówczesnej władzy z pojęciem wyzysku, który w przedwojennych latach był zjawiskiem dość powszechnym.

 

Tuż obok Księżej Figury ( po prawej ) ojciec wydzierżawił pół morgi ziemi od ks. Juliana Bąka, wówczas proboszcza husowskiej parafii.

 Był to ten sam kawałek lichej ornej ziemi który przed wielu laty dzierżawił od ks. Turkiewicza ówczesny organista, Jan Styś, ojciec profesora Wincentego Stysia. W swej książce pt. Z „Husowa po berła rektorskie” tak wspomina swoje chłopięce lata i obowiązki :

"Paśliśmy nasze bydło przy tzw. Księżej Figurze na polu dzierżawionym od księdza za niewielką opłatą. Był to trójkąt ziemi o powierzchni jednego morga. Połowa tego była corocznie obsiewana a druga połowa służyła jako pastwisko. W jednym rogu tego pola znajdował się kurhan wzniesiony o metr lub więcej nad resztą terenu w którym podobno kiedyś pochowano ludzi zmarłych na cholerę. Na brzegach kurhanu rosły trzy grube lipy o bujnych konarach, a pośrodku stał zmurszały krzyż a raczej tylko jego pion, właśnie owa "księżą Figura "

Nasze główne zadanie polegało na takim przepędzeniu bydła księżą drogą, by nie narobić szkody, co mogłoby zniechęcić księdza do dalszego wydzierżawiania nam tego kawałka pola. Prowadziłem więc obie krowy na łańcuchach związanych przyponami a cielak szedł za nimi luzem pod nadzorem Antka. Po przybyciu na pastwisko wyciągaliśmy z krzaków obrastających jedną z lip, starą siekierę, wbijaliśmy w ziemię dwa mocne kołki i przywiązywaliśmy do nich krowy na przyponach zakończonych w tym celu żelaznym kółkiem. Chodziło o to by krowy nie tratowały codziennie całego pastwiska a obgryziona trawa mogła się zregenerować. Cielak chodził wprawdzie luzem, ale nie oddalał się zbytnio od krów i tylko czasem szukał mocnych wrażeń na zasianej części pola.

Gdy więc nasze zwierzęta wzięły się na dobre do skubania trawy, mieliśmy sporo czasu dla samych siebie. Kontemplowaliśmy rozległy krajobraz widoczny z tego miejsca wzniesionego na 400 metrów nad poziom morza, bądź też obserwowaliśmy czajki i dzikie gołębie przelatujące nad polami, bądź słuchaliśmy śpiewu skowronków który nie ustawał ani na chwilę, bo jak jeden ptak znużony opadał na ziemię, drugi wzbijał się w przestworza. Czasem udawało się nam ujrzeć sarnę lub rogacze wędrującego przez pola z jednego lasu do drugiego. Niekiedy spłoszyliśmy zajączka śpiącego w bruździe zasiaianej części pola. Sami też niekiedy bywaliśmy spłoszeni przez nagły furkot całego stada kuropatw zrywającego się do lotu tuż przed nami. Zastanawialiśmy się dla czego trawa tak powoli rośnie i co należało by uczynić by to przyśpieszyć. A gdy medytacje nam się znudziły, szliśmy na przylegający do naszego pola gościniec i rzucaliśmy kamieniami do celu.
                                                           
                                             ~~ # ~~

Księża Figura wpisała się także w moje husowskie dzieciństwo, podobnie jak było w latach szkolnych profesora Wincentego Stysia. Miejsce to kryje w sobie nieznaną nam tajemnicę z dawnych czasów. Kiedy powstała, w jakich okolicznościach ? Co upamiętnia sztucznie uformowany trójkątny pagórek który nie powstał w sposób naturalny a został ukształtowany ludzką ręką. W jakim celu ? Dziś trudno na to pytanie odpowiedzieć. W Tamtych czasach  nie wiele osób w Husowie umiało pisać, a jednocześnie nie było zwyczaju notowania pewnych wydarzeń. Moja pierwsza "wyprawa" do Księżej Figury była trudna i nie pozbawiona obaw. Miałem wtedy 4 a może 5 lat. Było to latem. Rodzice z starszym rodzeństwem poszli pracować na dzierżawionym polu właśnie przy Księżej Figurze. Znałem tylko pierwszą połowę odcinka tej drogi, gdyż prowadziła do naszego pola zwanego "Ferencówką"gdzie wcześniej bywałem Pamiętam, starszy brat, Janek, jakimś patykiem narysował mi na podwórku dalszą trasę od Ferencówki do Księżej Figury. Droga prowadziła prosto przed siebie, więc po 20 minutach spostrzegłem z daleka całą moją rodzinę przy żniwa

 

 Niedzielny rekonesans z bydłem do Księżej Figury. Z prawej ojciec, a nieco dalej siostra Emilia.

W latach szkolnych bywałem często przy Księżej Figurze gdyż podobnie jak Wincenty Styś, pasałem tam z moim starszym bratem Bronisławem nasze bydło i tak jak młody wówczas Wincenty Styś z swoim szkolnym kolegą, wypełnialiśmy swój wolny czas zabawą. Rysowaliśmy patykiem na ziemi coś w rodzaju słonecznego zegara, aby choć w przybliżeniu zorientować się która jest godzina. Nasze zainteresowanie budziły również czerwone pluskwiaki z rysunkiem jakby ludzkiej twarzy na skrzydłach o których wspomina Wincenty. Niekiedy robiliśmy krótkie wycieczki na husowski cmentarz lub szliśmy na czereśnie które rosły przy drodze w kierunku na dół od Księżej Figury. Mieszkał tam nasz szkolny kolega, Bronek Kłak syn Franciszka a obok jego ogrodu przy drodze rosło kilka dorodnych „niczyich” czereśni więc wspinaliśmy się na nie by się nimi objadać. Niekiedy mój stryjek, Ludwik Jeżowski pozostawiał pod naszą opieką swoje narzędzia drogowe ( pracował przy utrzymaniu dróg ) gdy chciał zajść przy okazji na pobliski cmentarz.

Znalezione obrazy dla zapytania burza

Zdjęcie Wikipedia

Pewnego dnia przeszła nad Husowem potężna wichura. Gdy nazajutrz pojawiliśmy się z moim bratem, Bronisławem i z naszym bydłem przy Księżej Figurze, zauważyliśmy że jeno z dużych rozgałęzień starej lipy odłamane od pnia leży na ziemi. Pozostała część pnia obdarta z kory zachęcała do pozostawienia na niej czegoś na pamiątkę. Mieliśmy z sobą scyzoryki więc na gładkim białym pniu lipy wyciąłem nazwisko książkowego bohatera z podróżniczej powieści pt. "W podobłocznych krainach” Rinaldini. Byłem zafascynowany tą opowieścią gdyż opisane tam były przygody grupy osób która wybrała się na wyprawę do Afryki, by poznawać tamtejszy krajobraz i przyrodę. Ciekawa akcja poruszała moją wyobraźnię. Głównym bohaterem książki był właśnie „Rinaldini. Natomiast mój brat wyciął na pniu lipy nazwisko innego książkowego bohatera o nazwisku „Dżim” Kiedy po latach odwiedzałem Husów i Księżą Figurę, z przyjemnością stwierdzałem iż nasze młodzieńcze dzieło wycięte na pniu starej lipy jest nadal czytelne mimo upływu lat.Powaloną część lipy po uzgodnieniu z ks, proboszczem ojciec przywiózł do domu na opał. Miał z księdzem J. Bąkiem dobre układy, gdyż ojciec trudnił się amatorsko fryzjerstwem i ks. proboszcz zapraszał ojca na plebanię aby skrócić włosy. Również ówczesny kościelny, Szczepan Bembenik zachodził do nas aby matka lub siostra przygotowała na maszynie obrusiki do odprawiania Mszy Świętej z białego lnianego płótna.



 

 Chwila odpoczynku pod Księżą Figurą w oczekiwaniu na autobus do Łańcuta po urlopie spędzonym w Husowie. Od lewej bratanek Jacek i siostra Emilia z moim półtorarocznym synem. Małżonka w roli fotografa. Siostra zwyczajowo odprowadzała nas do przystanku autobusoweg

  KSIĘŻA FIGURA

Skąd taka nazwa, z jakich lat pochodzi
Tej wiedzy nie mają i starsi i młodzi

Trzy stare lipy na trójkąta planie
Co miały oznaczać? To trudne pytanie

Są różne domysły, różne hipotezy
Kto im da dziś wiarę, bądźmy tutaj szczerzy

Czy to stary kurhan gdzie przed wielu laty
Grzebano tu zmarłych z dala od swej chaty

Gdy epidemia zbierała swe żniwo
Lecz obok jest cmentarz, też stary, o dziwo

Co zatem kryje trójkątne wzniesienie
I trzy stare lipy chroniące go cieniem

W tym rozstaju drogi na trzy strony świata
Jaką tajemnicę kryją tamte lata

Przymiotnik że "Księża" co nieco tłumaczy
Lecz dla historyka nie wiele to znaczy

Szczegóły zbyt skromne, i wiedza zbyt mała
Lecz jedno jest pewne, w księżym polu stała

I z prawej i z lewej falowało zboże
A tuż obok lasu, bydło na ugorze

Sztuk pewnie dwadzieścia i kilka par koni
Pasło się tu co dzień z rana, na połoni

Ugór na stromiźnie, obok księży las
Nazwa do dziś żywa, nie zatarł jej czas

Ten obraz pamiętam z lat gdy tu mieszkałem
I znane mi miejsce często odwiedzałem

Z tym miejscem się wiążą dziecięce wspomnienia
Dwie lipy zostały, a trzeciej już nie ma

Jest to dość dokładna statystyki miara
Druga złamał wicher, była bardzo stara

A więc w sumie jedna w całości została
I za to niech będzie Panu Bogu chwała

Niech trwa jak najdłużej ten pomnik przyrody
Dając swoim cieniem, wędrowcom ochłody

Tym którzy kierują na Lipnik swe kroki
I co chcą podziwiać Husowa uroki

Obok Chodakówki jest stare grodzisko
Bywałem tam nieraz, od Husowa blisko

Niekiedy w niedzielę, razem z kolegami
Lub z szkolną wycieczką, nie byliśmy sami

Wtedy Pan Blaszkiewicz przybliżał historię
Czasem upiększając..... o własna teorię

Józef Jeżowski. 6. 01. 2014



 
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
 
Właściciel tej strony nie aktywował dodatku "Toplista"!
 
,
 
Dziękuję za odwiedziny mojej stronki 20172 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja