DWOREK OBORSKICH




 
Dworek Oborskich z roku 1956 należący wówczas do "Gromady Husów" W latach powojennych mieszkało tu kilku husowskich nauczycieli zwłaszcza zamisjscowych a także Walenty Perec z małżonką, więzień obozu w Oświęcimiu, autor wspomnień wydanych w książkowej formie przez Stowarzyszenie-Społeczno Kulturalne im. Wincentego Stysia w Husowie w 2017 roku. Tu mieszkał i prowadził swoje biuro inicjator i założyciel Spółdzielni Produkcyjnej wzorowanej na radzieckich kołchozach, Piotr Ślęk

 

DWOREK OBORSKICH 

 Ród znakomity wówczas w nim mieszkał
Dwór modrzewiowy i wiejska ścieżka
W późniejszym czasie już murowany
Ganek, kolumny i białe ściany

Pamięta lata dawnej świetności
Gdy ród Oborskich w Husowie gościł
Walczył w powstaniu o słuszną sprawę
Czasy choć trudne, jakże ciekawe

Umiejscowiony po środku wioski
 Choć przetrwał wojnę, nie zaznał troski
  Swych gospodarzy miewał wciąż nowych
Coraz to gorszych i przypadkowych

  Nie zaznał troski ani starania
Zmieniał się z czasem nie do poznania
Dzika roślinność pokryła mury
Dach się zawalił, prawo natury

Dziś ten zabytek w stanie ruiny
Nie jest już chlubą husowskiej gminy
Jest oskarżeniem tych właścicieli
Którzy opiekę sprawować mieli

 Parafii Husów go przekazano
By wszelką troską go otaczano
Tak się nie stało, każdy to widzi
  Lecz czy ks. proboszcz tego się wstydzi ?

Park wokół dworku z alejką znaną
I z Matką Boską zawsze kochaną
Źródło Maruszy, obce najazdy
  Scenki historii pamięta każdy

Wszystko już było, dziś inne czasy
Park wraz z alejką to zwykły lasek
I stary dworek, świadek historii
Wszystko niszczeje aż serce boli

Kończę historię wierszem pisaną
Prawdziwą, trudną, wszystkim tu znaną
O starym dworku dzisiaj w ruinie
  Po którym wkrótce pamięć zaginie

Józef Jeżowski 5. 12. 2011

Dworek w 1987 roku przekazano Parafii Husów z nadzieją na opiekę nad nim i zagospodarowanie


Niestety, w 2013 roku wyglądał już tak

 

 A w roku 2017 wygląda tak

Dziś resztki ruin dworku przykryte folią czekaja na ......... lepsze czasy, inicjatywę gospodarza parafii

i ewentualnie Rady Parafialnej
~~ # ~~

Dodam nieco osobistych wspomnień związanych z Dworkiem Oborskixh z tamtych lat.

Wczesne powojenne lata to okres politycznego nacisku na kolektywizację wsi, czyli tworzenia Gospodarstw Rolnych, w których dochód (jeśli taki był) dzielono na udziałowców. Na bazie dóbr Oborskich powstała Spółdzielnia Produkcyjna, odpowiednik PGR. Jej założycielem i jednocześnie prezesem, był bliski nasz sąsiad, Piotr Ślęk. Kim był ów człowiek ?
Najprościej mówiąc, był człowiekiem dość prymitywnym, ale posłusznym ówczesnej Władzy Ludowej. Zapewne umiał pisać i czytać, a to wystarczyło aby partyjny aparat wykorzystał go do własnych politycznych celów. Natomiast dla Ślęka była to okazja do wybicia się na kogoś ważnego.

To początkowo mu się udało. Stworzył jakby zalążek owej Spółdzielni Produkcyjnej. Działał w zasadzie w pojedynkę, bez zbędnej administracji i swoich zastępców. Miał do pomocy paru robotników jednak husowianie byli przeciwni temu pomysłowi i systemowi gospodarowania. Przywiązanie do ojcowizny to cecha szczególna ludzi Podkarpacia. Któż chciał by oddać kawałek swojej ojcowizny, która zapewniała podstawy egzystencji, do wspólnego areału Spółdzielni Produkcyjnej.

Patrzono na to bardzo krytycznie i niechętnie. Jednak przychylność Władzy Ludowej znaczyła dla Ślęka wiele. Zapewne otrzymał dotacje, kredyty, na rozwój spółdzielni, gdyż sam był człowiekiem nie zamożnym i bez finansowej pomocy nie był w stanie niczego zdziałać. Nie wniósł też swej ziemi do owej spółdzielni gdyż sam nie wiele posiadał. By powiększyć areał Spółdzielni, Ślęk wpadł na pewien pomysł.

Pewnego dnia wracałem do domu z Księżego lasu idąc w pobliżu dzierżawionego przez ojca od ks. Juliana Bąka pola leżącego w sąsiedztwie Księżej Figury. Już z daleka zauważyłem że Ślęk parą koni orze naszą dzierżawę. Byłem tym zaskoczony, gdyż ojciec nigdy nie prosił Ślęka o jakąkolwiek pomoc sąsiedzką. Okazało się że Ślęk mając poparcie władzy, chciał zawłaszczyć ten kawałek pola należący prawnie do Parafii Husów, na rzecz Spółdzielni. Na drugi dzień na naszym polu Ślęk zasiał pszenicę. Ojciec zastanawiał się jak w tej sytuacji postąpić

Było to ewidentne łamanie prawa, ale w tamtym czasie z egzekwowaniem prawa było różnie. Radził się sąsiadów jak ma postąpić. W końcu zdecydował że na zasianym przez Ślęka polu posadzi kartofle. Tak też zrobił. Prezes Ślęk nie odpuścił jednak swego. Skierował sprawę do sadu, żądając odszkodowania za zniszczenie zasiewu. Sąd jednak sprawę oddalił. Problem był tego typu iż zasiana pszenica wyrastała w kartoflach i trzeba ją było usuwać.

Byliśmy z Ślękiem bliskimi sąsiadami. Nasze sąsiedzkie stosunki były obojętne lecz nie wrogie. Żona Ślęka, Kasia, przychodziła codziennie do naszej studni po źródlaną wodę. Niekiedy na święto Matki Boskiej Zielnej przygotowując wiązankę ziela do poświecenia w kościele, prosiła matkę o kilka kwiatów z naszego ogródka i kłosów zboża. Kasia nie angażowała się w działania męża i nie wspierała jego pomysłów.

W bliskim naszym sąsiedztwie zbudowali małą drewnianą chatę, bez stodoły i budynków gospodarczych. Mieli dwójkę dzieci, syna Józefa i córkę Hanię, starszą o dwa lata ode mnie. O Józefie wiem że zmarł, natomiast Hania wyjechała z Husowa w młodych latach i obecnie mieszka Mietkowie, pow. Świdnica. Z moim starszym bratem, Bronisławem chodziła do jednej klasy. Swego czasu przesłałem Hani, kiedyś bliskiej sąsiadce tomik moich wierszy, o który mnie prosiła. Dziś po chatce naszego bliskiego sąsiada, Piotra Ślęka nie ma nawet śladu. Pozostał pagórek porośnięty trawą.

 
Żywy inwentarz spółdzielni to parę koni i kilka sztuk bydła. Plany Ślęka szły jednak w kierunku rozbudowy spółdzielni i zaplecza, gdyż takie były zalecenia komunistycznej władzy. Stąd działania Ślęka o których wspomniałem wyżej. Na terenie parku uruchomiono produkcję pustaków na budowę obory. Produkowano je z dostępnych w Husowie materiałów, czyli z gliny. Ukopaną glinę mieszano z sieczką z słomy i ugniatano w odpowiedniej formie. Po wyschnięciu takie gliniane cegły o formacie 25 x20x 40 cm gotowe były do użycia. Ta technologia wzorowana była na budownictwie naszego wielkiego „sojusznika” ze wschodu, gdyż z nich brano przykład.

Był to okres kiedy po skończeniu podstawówki rozglądałem się za jakąś choćby sezonową pracą by zarobić parę złotych na własne potrzeby. Pomyślałem że taka prosta praca, na miejscu, nie wymagająca kwalifikacji była by w sam raz dla mnie. Poradziłem się mojej siostry. Poparła mój pomysł. Poszedłem więc do prezesa Ślęka z zapytaniem czy nie potrzebuje kogoś do pracy. Niestety, piętnastoletni chłopak nie mógł sprawiać wrażenia solidnego pracownika. Na nic się zdało moje przekonywanie że taką pracę potrafię dobrze wykonać. Odszedłem więc z kwitkiem, zniechęcony
 
W tym samym roku powstały w parku zręby obory dla krów, które jednak nigdy nie zostały ukończone i zagospodarowane gdyż po śmierci prezydenta Bolesława Bieruta w 1956 roku nastąpiła polityczna odwilż. Pierwszym sekretarzem PZPR został Władysław Gomółka, który wizję rozwoju kraju widział inaczej. Odszedł więc do narzucania systemu gospodarki kolektywnej, a zatem finansowanie spółdzielni produkcyjnych na dogodnych warunkach stało się niemożliwe.

Wkrótce dzieło prezesa Spółdzielni Produkcyjnej, Piotra Ślęka popadało w kłopoty wraz z zajmowanym przez spółdzielnię budynkami gospodarczymi i dworkiem a należące do owej spółdzielni pola, dzierżawili husowscy gospodarze. Były to grunty jak na husowskie ukształtowanie terenu w dobrym położeniu i w miarę dobrej klasie ziemi


Związane z legendą źródło Maruszy, dziś zamurowane i niedostępne. Niekiedy w czasie prac żniwnych odpoczywaliśmy obok źródła Maruszy by ugasić pragnienie i odpocząć chwilę w ożywczym cieniu starego parku.


  LEGENDA O MARUSZY

  Kto zna legendę o tej dziewczynie
Marusia miała na imię
Dzisiaj źródełko jej imię nosi
I pamięć o niej nie zginie

U stóp wzniesienia gdzie dwór dziedzica
I park z Aleją lipową
Małe źródełko swe wody toczy
Z swą krystaliczną wodą

Trwale wpisane w pejzaż Husowa
Dodaje wiosce uroku
Przybliża tamte odległe czasy
Tonące dziś w dziejach mroku

Legenda sięga odległych czasów
Obcych narodów najazdy
Gdy siano przemoc, gwałt i zniszczenie
A w lasach chronił się każdy

Zapewne wtedy kozacki żołnierz
Chciał zdeptać godność dziewczyny
To w jej obronie oddała życie
A była przecież bez winy

Dzisiaj w tym miejscu źródełko bije
Od jej imienia nazwane
Tragiczne losy wiejskiej dziewczyny
Starą legendą owiane

            Józef  Jeżowski  3. 10. 2015



OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
 
Właściciel tej strony nie aktywował dodatku "Toplista"!
 
,
 
Dziękuję za odwiedziny mojej stronki 20169 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja