LISTY z KRESÓW WSCHODNICH
 



Autor "Listów z Kresów Wschodnich " wujek Ignac z małżonką, synem Pawłem i córką Helą ( Na zdjeciu brak syna Mieczysława )

Obraz życia i warunków bytowych na Kresach Wschodnich niosą listy mojego wujka Ignacego i wujka Jana pisane z Kresów Wschodnich do moich rodziców w Husowie :

Osada Boratyn 10. 09. 194 ?

Kochana siostro i szwagrze

List od Was otrzymaliśmy za który bardzo Wam dziękujemy. Darujcie że tak długo nie odpisywałem, ale naprawdę nie było czasu, nawet w niedzielę. My dzięki Bogu jesteśmy zdrowe, a co się tyczy powodzenia to o wiele lepsze jak w Tarnawce. Dom mamy bardzo dobry jest w nim sklep spółdzielczy, a Hela jest tam sklepową. Jak na osiedle Boratyn to nawet nieźle handluje. Teraz budują Boratyn, jest  sporo ludzi, są inżynierowie, majstrowie murarze, cieśle i robotnicy. Jednym słowem ruch szalony.

Można też zarobić, sprzedać jajko, kurę lub świnkę. Życie jest ożywione, auta, traktory jeżdżą po całych dniach. Inżynierowie mierzą nam działki na samodzielne gospodarki. Muszę się Wam przyznać że mam wiele zajęcia, bo jestem radnym gromadzkim i w komitecie kościelnym, a także prezesem Rady Regulacyjnej. Jest z tym wiele problemów, i czasem trzeba się kłócić, czego bardzo nie lubię. Ale z tego wszystkiego nie mam grosza, tylko kręcenie głowy nie małe. Teraz trzeba by już siać zborze, ok. 10 hektarów i nawet przymuszają żeby jak najwięcej zasiać. Człowiek sam się przymusza do tej pracy, jak by miał wiecznie żyć na tym świecie. Jeśli był by przyjechał Ignac Socha, to by tu żył nie tak jak w Tarnawce.

Tu  parą koni można zarobić 3-4 tysiące. Słuchajcie kochani moi, czy tam u Was nie dostał by jakiej dziewczynki lub chłopca do pasienia bydła. Chętnie byśmy przyjęli, bo u nas nie ma kto się tym trudnić. Wszyscy jesteśmy zajęci, Hela w sklepie, Paweł na firmie na budowie, a Hania musi zostać przy domu. Jak tam Henryk Ferenc, czy dalej wozi pocztę z Łańcuta do Husowa. A kierownik  Błaszkiewicz, czy  nadal  poluje, bo tu u nas bardzo dużo zajęcy, lisów i nawet dzików, i nie ma kto tu polować
.
Zapytam czy ktoś ze znajomych nie zgodził by się na kierownika spółdzielni w Krystynopolu. Szukają ale nie ma na razie chętnych. Chcą Gienka Wronę, ale on ma gospodarkę więc nie chce. Kończę, bo mi ludzie przeszkadzają pisać. Zasyłamy Wam serdeczne pozdrowienia i życzymy wesołych dobrych świąt Wielkanocnych. Życzliwi Wam zawsze Ignac, Anna, Hela i Paweł i Mietek
 

Mieczysław z ulubionym instrumentem
 
List kuzyna Mieczysława pisany z Kresów do mojego wujka, Pawła

  Kolonia Boratyn 24.05. 194

Kochany stryjaszku

Najwyższy już czas żebyś do nas przyjechał lub napisał, a Ty jak się dostałeś do tej wsi Husów, którą już bardzo znasz i siedzisz tam sobie, mówiąc że Cię życie tam trzyma. Chcąc Cię do czegoś nakłonić, piszę do Ciebie ten list. Ja jestem prawie zdrów, bo tylko mnie noga boli, co nie uważam za chorobę, to już trwa tak długo. W domu natomiast wszyscy są zdrowi i z dnia na dzień się byle bliżej jakiegoś końca. Roboty na razie takiej nie ma bo jeszcze wszystko musi wschodzić.

Dzisiaj tato zaczął już hakać buraki pastewne, bo cukrowych nie mamy tego roku. W piątek byłem w Warężu w Urzędzie Pracy, zwolnić siebie i Pawła (Paweł to brat Mietka) od Niemiec. Jakoś mi się to udało i zostaliśmy obydwaj zwolnieni. Mnie i tak by nie zabrali, ale Paweł musiał by jechać, a bez niego była by wielka bieda w domu. Na kolonii ma kartę do Niemiec Władek Adamek, i nie jest zwolniony.

Nowości tu takich nie ma, żeni się Laska Stefan na dwunastce u Pieniążka. Może będzie też wesele u Curkowicza, ale to chyba później. My tu z tatą urządzamy czasem koncert na skrzypce i harmonię i opinia twierdzi że wypada to nie najgorzej. Ja chciał bym kupić sobie większą harmonię, bo ta to za skromna. Może tam w Husowie ma ktoś do sprzedania niedrogą i w dobrym stanie.

Jak teraz żyjecie, czy dziadek zdrowi, i jak tam moje małe braciszki i siostrzyczka się chowają, już muszą być duże. ( Tu o moim rodzeństwie mowa ) Żeby nie ta noga to przyjechał bym teraz do Husowa, a tak to szkoda nawet myśleć o tym. Może tata z Helą przyjadą teraz, gdzieś koło Zielonych Świątek, tylko wpierw muszą być kenkarty wyrobione. I właśnie jesteś proszony od rodzicieli, żebyś wybrał metryki dla mnie, Pawła i Heli. Koszta zostaną zwrócone po otrzymaniu.

Stryjaszku, jak będziesz się widział ze stryjkiem Franciszkiem, to go serdecznie od nas pozdrów, bo on zawsze taki na ostatku. A może będzie mógł przyjechać, to niech przyjedzie, bo my go już dawno wyglądamy. A Ty także przyjedź, a w każdym razie odpisz. Pozdrawiam Cie serdecznie z Pawłem i Helą, kochający Cie Mieczek Osobne pozdrowienia od nas dla wujka i ciotki z dziećmi, a najlepiej ściskamy dziadka
Mietek z rodziną

 
Poniższy list pisany przez mojego wujka Ignacego do moich rodziców, w czasie kiedy Mietek był już na przymusowych robotach u niemieckiego "Bauera"

Osiedle Boratyn dnia 11.08. 1941

Kochana siostro, tato i szwagrze.

Piszę do Was wszystkich razem i dowiaduję się o Waszym zdrowiu i powodzeniu. My Bogu dzięki jesteśmy zdrowi i jakoś się trzymamy. Jesteśmy już po żniwach, nie mamy w tym roku dużo zbóż, ale mnie się wydaje że i tak wszystkiego jest za dużo, bo roboty wtedy jest więcej, a nikt za dwóch nie zje a sprzedać się nie opłaca. U nas wszystko będzie młócone maszyną, o cepach tu nie mam mowy.

Miecio pojechał do Niemiec na roboty, wprawdzie mógł z Hrubieszowa dać dęba do Husowa albo i do domu ale on miał trochę ochotę jechać. Pisał już dwa listy i pisze że mu jest bardzo dobrze. Gospodarz i gospodyni bardzo go lubią, w każdą niedzielę jedzie na rowerze gdzie mu sie podoba. Gospodarz ma dwa rowery to jeden jest do dyspozycji Mietkowej. Rozmówi się z nimi po niemiecku i za to go lubią i ma u nich oko. Ale czy go lubią czy nie, ja nie jestem zadowolony, bo on nie powinien być u obcych tylko w domu.

Nie był on bezrobotny, o kawałek chleba nikogo nie prosił. Ale taki jest los człowieka który miota nim na wszystkie strony. Jeśli przypomnę sobie swoje lata, to też nie zaznałem szczęścia być w domu, w swojej rodzinnej wiosce między swoimi, tylko rzucało mną w rożne strony, gdzieś tam po syberyjskich stepach. Wprawdzie wróciłem zdrów, ale nie za długo znów wyjechałem ze wsi, jak ten legendarny Żyd tułacz.

Ale ja wierzę w to że człowiek ma takie przeznaczenie od urodzenia do grobowej deski. Ja nie narzekam że mam tu źle albo biedę, to nie można mówić. Co się tyczy naszej gospodarki to Bogu dzięki mamy dwie krowy, dwie jałówki, dwie świnie, klacz i źrebak i tego drobiu z 50 sztuk. Wspomnę jeszcze że gospodarz Mietka też gra na gitarze, zna bardzo dobrze nuty. Razem z Mietkiem wygrywają. Mietek pisze że mu jest dobrze, że ma co jeść , ma ubranie a ten gospodarz to jakiś straszny gaduła, ciągle  coś tam opowiada i tak żyją jak koledzy.

Kończę to bazgranie, zasyłam Tobie tatowi, szwagrowi, Maryśce i dzieciom, Kajetankowi z żoną, Walerkowi, Frankowi z żoną, Zygmuntowi z żoną i dziećmi i Wam wszystkim serdeczne pozdrowienia. Daj Boże abyśmy mogli się zobaczyć, to byśmy sobie trochę poopowiadali. Kochający Was Ignac z Anną, Helą i Pawłem.
Ps.
Mietek Was wszystkich pozdrawia i prosi żebyście do niego napisały, bo on mówi że na razie nie może tak wszędzie pisać. Adres do niego :

An. Hernn Mieczysław Roman.
b) Heinrich Burghardt .
Erdmannrode. uber. Hersfeld .
bez, Kassel Kurhessen. Deutchland.

Kolejny list wujka :

Drodzy nasi

Donosimy Wam że jesteśmy wszyscy zdrowi którego i Wam życzymy z całego serca. Nie wiem czy Wam już wiadomo że nasz Mieciu od 20. 01. 1942 r. Znajduje się w szpitalu. Tę wiadomość otrzymaliśmy od Miecia, następnie drugą otrzymaliśmy od jego kolegi, który nam obszerniej opisał tę dla nas bolesną wiadomość. Nie wiem dokładnie którego dnia zaczęła go boleć noga, jedynie wiemy że 3-go stycznia był doktor u niego, nogę zbadał, zaordynował leki i kazał mu się położyć do łóżka. Więc Mieciu do 19 stycznia leżał w łóżku, a pan doktor od czasu do czasu zaglądał do niego.

W tym dniu doktor przyjechał do niego i wysłał auto i o godzinie 8-mej wieczór zabrali go do szpitala. Tam zrobili prześwietlenie, a jaki wynik tego jeszcze nie wiemy. W każdym razie mamy duże zmartwienie i oczekujemy dalszych wiadomości które bardzo leniwie dochodzą do nas. Prosimy Was bardzo żebyście porozmawiali z Andrzejem Leńczykiem, jeśli on nie ma pracy i chce jechać  do Niemiec na robotę, to mógł by pojechać na Mieciowe miejsce.

Nam bardzo zależy na tym, bo ten gospodarz jeździ do Miecia i widocznie czeka kiedy się wyleczy żeby zabrać go z powrotem do siebie. My chcemy aby Mietek wrócił z powrotem do domu, bo po co jemu pracować u kogoś, kiedy on ma w domu robotę i jedzenie ile potrzeba. Nasze dzieci nie muszą szukać chleba bo mają go w domu. To miejsce gdzie jest Miecio jest naprawdę dobre, to niech by pojechał ktoś ze znajomych. Jeżeli Leńczyk zgodzi się jechać to napiszcie o tym, a my dalsze informacje prześlemy. Pozdrawiamy Was wszystkich i czekamy na wiadomości od Was. Wasz Ignac

W Osadzie Boratyn mieszkał w tamtym okresie mój drugi wujek, Jan, brat Ignacego .Oto jego list do moich rodziców :
 
 
Wujek Jan .Zdjęcie z lat 1930


Kolonia Boratyn 7. 11. 1941
 
Kochani
Dziękuję za list który przywiózł do nas Partyka z Tarnawki. Dowiaduję się o Waszym zdrowiu, czy wszyscy jesteście zdrowe, jak się Wam powodzi. Napiszcie też o braciach. Kajetanku i Franciszku. Czy Kajetan chowa konie. Ja teraz nie mam koni bo Niemce mi zabrali, podobnie jak Ignasiowi i wielu innym. Nie wiele brakowało żebym i ja pojechał bić bolszewików, bo jużem był w Krystynopolu z końmi, ale że konie zabrali do zaprzęgu w wojsku, dla tego mnie puścili i teraz jestem bez koni. Ci co nie mają koni to wyganiają do roboty w lesie. Chętnie bym Wam wszystko opowiedział osobiście, ale koleje nie chcą brać cywili w kierunku na Rawę Ruską, tylko każą jechać na Lublin. A teraz Was pozdrawiam wszystkich, do miłego zobaczenia się z Wami wszystkimi
Jan




 





OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
 
Właściciel tej strony nie aktywował dodatku "Toplista"!
 
,
 
Dziękuję za odwiedziny mojej stronki 20175 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja