
Zburzony w 2007 roku parafialny koścół w Husowie
Odpust w parafii był wydarzeniem oczekiwanym, zwłaszcza przez młodzież. Przypada na okres wytchnienia od prac w gospodarstwie, gdyż wszystkie prace zwykle były już wykonane, a wiec był wolny czas który wykorzystać można było na udział w naukach głoszonych w kościele a także korzystania z tego co na tę okazję przywieźli do sprzedarzy kramarze z pobliskiej Kańczugi. Swoje kramy ustawiali przy drodze obok koscioła. Z wielkim zainteresowaniem oglądaliśmy wystawione do sprzedaży towary, zwykle dewocjonalia ale nie tylko. Sprzedawano tu niemal wszystko to co w swej piosence "Kolorowe jarmarki" wymienia Janusz Laskowski. Nie zabrakło tam blaszanych zegarków, pierzastych kogucików, baloników na druciku lub raczej na gumce, motyli drewnianych, koników bujanych, cukrowej waty i z piernika chaty.
Czekałiśmy na te odpustowe rozmaitości. Mikołaje z biskupim berłem, długą brodą i twarzą naklejoną z papieru, ozdobne serduszka i chaty z piernika. Te kolorowe zdobione ciastka były szczególnym obiektem zainteresowania husowskiej młodzieży szkolnej, gdyż nadawały się na świąteczną choinkę. Wówczas nie było szklanych bombek a więc na choince wieszano niekiedy ciastka własnego wypieku, pajacyki robione z wydmuszek jajek. Papierowe łańcuchy klejone ciastem (klej nie zawsze był pod ręką) a na gałązkach kładziono strzępki waty, imitację śniegu.

Do tego świeczki woskowe. To oświetlenie było mało bezpieczne gdyż z łatwością mogła zapalić się choinka. Tamte choinki miały swój urok, były naturalne, pachnące żywicą i miały i tą zaletę że po świętach można było coś z nich skubnąć, a to cukierek, ciasteczko jabłko czy orzech. To też po świętach choinka nie stała zbyt długo. Z każdym dniem ubywało na niej tych zjadalnych ozdób.Odpust św. Andrzeja kojarzy mi się także z panującym wówczas wszechobecnym jesiennym błotem w którym tonął husowski gościniec. Chyba że wczesny przymrozek sprawił ze kałuże stały się zmarzliną, bardzo nierówną i niewygodną do chodzenia. Mimo tych niedogodności odpust był przez nas bardzo oczekiwany.
ODPUST ŚW. ANDRZEJA
Miłe wspomnienia wciąż we mnie budzi
Święto patrona w naszym kościele
Dzień uroczysty, oczekiwany
Doroczne święto jakich nie wiele
Były nauki, spowiedź, komunia
Kościół był pełen zawsze po brzegi
Przy tej okazji różne atrakcje
Bo przed kościołem kramów szeregi
Na długich stołach liczne towary
Różańce, książki, święte obrazy
I cała gama zabawek z drewna
Więc zachodziłem tu wiele razy
By wzrok nacieszyć, pytać o cenę
Tak duży wybór tylko raz w roku
A Mikołaje z berłem biskupa
Te oglądałem niemal do zmroku
Przy kramach tłumy szkolnej młodzieży
Sami, lub z matką, czyli sponsorem
Wciąż oblegały liczne stoiska
By tkwić przy kramach nawet wieczorem
To wyjątkowa przecież okazja
Gdzie się spełniały nasze marzenia
Słodkie ciasteczka, piękne zabawki
Ładniejszych nigdzie na świecie nie ma
A wkrótce święta, więc na choinkę
Kupić już trzeba świeczki woskowe
Trochę cukierków tych w celofanie
Albo ozdobne ciastka tortowe
Jedni wracają uradowani
Niosąc do domu i to i owo
Drudzy nie mając własnego grosza
Idą posępni z spuszczoną głową
Obrazek z czasów dawno minionych
W tamtym Husowie mych lat dziecinnych
Które jak zawsze wspominam mile
Choć tak odległych i jakże innych
Józef Jeżowski |