DAWNE TRADYCJE I ZWYCZAJE




Zdjęcie zrobione w Roztoczu przez Barbarę Kusiak  przedstawia stary zwyczaj dzielenia się opłatkiem z bydłem w dniu wigilii. Tę tradycję podtrzymywali także moi rodzice i wielu husowian.

 


W niektórych domach na podłodze kładziono słomę lub siano a wrogu izby stal Król-snopek zboża......Dawny zwyczaj nakazywał na wigilijny stół położyć siano pod biały obrus wszak to na sianku narodziło się w Betlejem dzieciątko Jezus. Taki niecodzienny wystrój izby dawał  gospodarzom bliskość natury z którą byli tak bardzo związani a dzieciom doskonałe warunki do zabawy

 Obraz może zawierać: 2 osoby

 Dawny zwyczaj nakazywal uklęknąć gdy kapłan szedł z Wiatykiem do chorego

 

Kapliczka św. Jana Nepomucyna w Husowie, pamiętająca czasy zaborów

 Pięknym lecz niestety zaniechanym dziś zwyczajem były procesje w „Dni krzyżowe”do przydrożnych kapliczek i krzyży za czasów księdza Juliana. Zwykle do kapliczki św, Jana, blisko pomnika grunwaldzkiego, i do krzyża księdza Juliana Bąka, obok mojego domu gdzie wówczas mieszkałem.




Zdjęcie z podobnej procesji w nie odległym Stubnie

 W procesjach tych licznie uczestniczyła husowska młodzież ale nie tylko. Śpiewano nabożne pieśni, niesiono chorągwie i feretrony a procesji przewodził ksiądz Julian. W tamtych latach ruch na husowskim gościńcu był znikomy a więc przejscie procesji nie przeszkadzało nikomu.

 KAPLICZKA ŚW. JANA NEPOMUCYNA

Mała kapliczka na skraju drogi
W niej skromna postać św. Jana
Świadek historii czasów minionych
Czczona w Husowie i szanowana

Pamięta czasy księdza Juliana
Kiedy w procesji ją odwiedzano
I z nabożeństwem na bożą chwałę
Nabożne pieśni przy niej śpiewano

Brała w nich udział husowska młodzież
Na Mszy porannej licznie zebrana
Piękna tradycja z lat już minionych
Dzisiaj niestety już zaniechana

Obok Husówka swe wody toczy
Ma przypominać rzekę Wełtawę
To w jej głębinach Jan oddał życie
Przykładne, święte, dobre, ciekawe

Powstała w trudnych czasach zaboru
Wzniesiona szorstką dłonią od pługa
Gdy naród marzył o własnym kraju
A do wolności daleka droga

Pamięta czasy gdy obce buty
Deptały naszą ojczystą ziemię
A polski naród w nierównej walce
Płacił najwyższą z możliwych cenę


                                   Józef Jeżowski


Chętnie chodziliśmy także na nabożeństwa majowe i październikowe. Czy byliśmy tak bardzo pobożni ? Myślę że pod tym względem było w normie, nie byliśmy tu wyjątkiem, ale śpiewanie Litanii Loretańskiej czy śpiewanie pieśni maryjnych ”Chwalcie łąki umajone, góry doliny zielone” było zapewne miłe Bogu a dla nas czymś miłym dla ucha i serca.  Wówczas nie było w Husowie światła elektrycznego, więc chłopcy zaopatrzeni byli w latarki na baterie by o zmroku oświetlić drogę.

Sympatycznym zwyczajem dawnych lat  było święcenie pół w wielkanocny poniedziałek. Często Święta Wielkanocne  wypadają w kwietniu, a więc i pogoda bywa już słoneczna i ciepła. Spacer po obfitych świątecznych posiłkach był wielce wskazany Całe rodzinki szły do swoich pól z naczyniem z poświęconą w Wielką Sobotę wodą. Gospodarz skrapiał pole i jak nakazywał zwyczaj, prosił Boga o dobre plony i błogosławieństwo w rolniczym trudzie. Rodzinny spacer był także okazja by sprawdzić jak przetrwały oziminy, gdyż husowski teren podatny jest na zaleganie śnieżnych zasp i niszczenie zasiewu.

Inny zwyczaj który pamiętam, praktykowany był w Husowie głównie przez nasze babcie i prababcie zwykle w oczekiwaniu na Mszą Świętą lub nabożeństwo Gorzkich Żali w czasie wielkiego postu. Otóż starsze gospodynie po przyjściu do kościoła klękały nie tylko na kolana, lecz składały głęboki ukłon opierając się łokciami o posadzkę z głową opartą na dłoniach. W tamtych latach starsze gospodynie z okresie jesienno-zimowym odziewały się w płachty (tak to wówczas nazywano) coś w rodzaju pledu z frędzlami czy ciepłego koca. Tym odzieniem osłaniano zimą głowę i barki co zapewne było wygodne i praktyczne.

 
 
Na zdjęciu widoczna starsza pani (pierwsza z prawej) odziana jest właśnie w ten sposób

W tym głębokim ukłonie ich ciało nakryte było takim właśnie pledem. Taki zwyczaj mają wyznawcy islamu modląc się w meczecie lecz już bez tego nakrycia. Miałem zwyczaj uczestniczyć w nabożeństwach na chórze, i z góry oglądałem nabożne ukłony starszych husowianek. Ten wyjątkowy ukłon robił na mnie duże wrażenie. Był wyrazem wielkiej wiary w Boga, gestem przeproszenia za własne słabości i grzechy. Dziś mamy wielu „bożków” którym poświęcamy wiele swego czasu. Komputer, telewizja, niekiedy narkotyki, używki a także praca zarobkowa. Wtedy odniesienie husowian było tylko do Boga, jedynego, wszechmogącego i tylko w nim pokładano nadzieję.

Husowska młodzież latem chętnie wybierała się na odpust parafialny do pobliskich wiosek, Sieteszy, Markowej, Tarnawki czy Handzlówki. Bardzo lubiliśmy te uroczystości, po których zwykle odbywały się zabawy taneczne. Oczekiwaną uroczystością przez husowian był odpust w sąsiedniej Tarnawce w pierwszą niedzielę lipca w święto Matki Boskiej Jagodnej.

Dróżkami i ścieżkami wśród falujących zbóż, tuż przed żniwami, szli husowianie do Tarnawki na odpust

Uroczystość tą przenoszono zwykle na niedzielę, jeśli święto wypadało w dzień roboczy. Niekiedy całymi rodzinami, lub w koleżeńskich grupkach wybierano się do Tarnawki. Przy kościele można było spotkać wielu husowian. Tu spotykałem także moją nauczycielkę, panią Kasię Bar.

Na tę uroczystość już wczesnym rankiem przyjeżdżało do Tarnawki wielu kramarzy, myślę że około dwudziestu, głównie z Kańczugi, Przeworska i sąsiednich miejscowości. Rozkładali swoje handlowe stanowiska w pobliżu kościoła. Zawsze było przy nich sporo starszej młodzieży oraz rodziców z swoimi pociechami. Kramarze oferowali wiele kolorowych ciekawostek, dewocjonalji, ciastek, pierników, baloników na druciku a raczej na gumce, ale najwięcej osób gromadziło się przy stoiskach z lodami zwłaszcza gdy dzień był ciepły i słoneczny. Lody były bardzo smaczne, najczęściej śmietankowe, truskawkowe, waniliowe czy inne. Ksiądz Nowak, ówczesny proboszcz tarnawskiej parafii nie był szczęśliwy z tej konkurencji która odciągała ludzi, zwłaszcza młodzież od uroczystości w kościelnych. Cóż jednak mógł na to poradzić.

Na odpust do Hyżnego wybierałem się z matką i starszym bratem, Bronisławem. Szliśmy zwykle z większą gromadą husowian. Przy tarnawskim kościele dołączała do nas grupa osób z Tarnawki i razem szliśmy do Hyżnego. Proboszcz tarnawskiej parafii, zapraszał nas chłopców do sadu tuż obok starej, drewnianej jeszcze plebanii aby nazbierać sobie na drogę jabłek. Rzeczywiście bardzo się przydawały. W drodze powrotnej również zatrzymywaliśmy się w ogrodzie księdza Nowaka, aby napić się smacznej świeżej wody prosto z studziennego wiadra, a także aby poszukać w trawie spadłych jabłek, wszak przed nami był jeszcze ostatni, już nie duży odcinek drogi do Husowa.

Trzynastokilometrowa piesza wycieczka z Husowa do Hyżnego i z powrotem, wcale nie była dla nas męcząca .Po powrocie czuliśmy się doskonale. Nikt nie myślał o odpoczynku. Również i matka przystępowała zaraz do domowych obowiązków czy też prac w ogrodzie. Na tej trasie nie było solidnej  drogi. Szliśmy więc polnymi drogami i ścieżkami wśród zieleni pól, ogrodów i lasów.

Innym zwyczajem w czasach ks. Juliana były odprawiane w kościele nieszpory z śpiewanymi na tym niedzielnym popołudniowym nabożeństwie psalmami Dawida. Księga Psalmów powstawała w długim okresie historycznym między XI a III wiekiem p.n.e. Psalmy to wizytówki literatury starożytnego Izraela, które zawierają także odniesienia do czasów niewoli babilońskiej. W nabożeństwach tych licznie uczestniczyła husowska młodzież ale także i osoby starsze. Śpiew psalmów zaczynał ówczesny organista, pan Czerwiński, a zaraz po nim pałeczkę przejmował Józef Styś.




Na zdjęciu koledzy mojego ojca. Po środku Józef Styś obdarzony pięknym głosem nadawał odpowiedni urok niedzielnym nieszporom. Z lewej Piotr Podolec, z prawej Jan Podolec ( ceniony husowski stolarz)

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
 
Właściciel tej strony nie aktywował dodatku "Toplista"!
 
,
 
Dziękuję za odwiedziny mojej stronki 20172 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja