Zdjęcie Wikipedia
W takich warunkach, czesto na dachach wagonów, podróżowali osiedleńcy na Ziemie Odzyskane
Etos tamtych czasów wiernie oddaje piosenka którą śpiewała na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu w 1976 roku Dana Lerska, mimo że mowa tu o osadnikach wojskowych
"Na zachód wiodły wszystkie drogi
Z dalekich ziem, z dalekich stron
Kto by pomyślał Boże drogi
Że tutaj będzie jego dom
Szli na zachód osadnicy
Szlakiem Wielkiej Niedźwiedzicy
Karabiny i rusznice
Zawiesili w cieniu brzóz"
Świadomość zakończenia wojny przyniosła ogromną ulgę i radość. Skończył się koszmar wojny a pojawiła się perspektywa lepszego, spokojnego życia. Był to okres nadziei na budowanie lepszego, dostatniego jutra. W czasach przed i powojennych głód ziemi był w Husowie dotkliwie odczuwany. Każdy najmniejszy nawet skrawek ziemi był uprawiany i wykorzystywany rolniczo .
Niejednokrotnie obserwowałem gdy nasz bliski sąsiad, Henryk Ferenc zmagał się z uprawą kawałka swojej ziemi o takim nachyleniu, że koń z trudnością trzymał się na nogach. Komunistyczna propaganda zachęcała do osiedlania się na Ziemiach Odzyskanych, do zajmowania pozostawionych przez społeczność niemiecką budynków mieszkalnych i gospodarczych.
W latach czterdziestych i pięćdziesiątych zawarte zostały porozumienia pomiędzy rządem Polski a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o ułatwieniach powrotu do kraju naszych rodaków wywiezionych w wschodnie rejony kraju "RAD" Wielka rzesza Polaków internowanych z kraju w odległe rejony północnowschodnie, do bezkresnych stepów Kazachstanu, na Syberię, rejon Workuty, oraz wielu innych miejsc, które nie przypadkowo zyskały miano "Nieludzkiej Ziemi" skorzystało z możliwości powrotu do kraju
Katorżnicza praca przy wyrębie syberyjskich lasów, w kopalniach różnego typu, zbierała śmiertelne żniwo. Akcja repatriacyjna przyniosła ówczesnemu Związkowi Radzieckiemu polityczny, a nam również gospodarczy sukces, ponieważ zasiedlane Ziemie Odzyskane zyskiwały nowych gospodarzy i powiększały dochód narodowy. Także przesunięcie granic wschodnich państwa polskiego w wyniku porozumień jałtańskich, spowodowały masowe przesiedlenia ludności z wschodnich rejonów kraju na Ziemie Odzyskane.
Akcja ta dawała pozytywny obraz "ludowej władzy" iż ziemie te nie leżą odłogiem, a rząd czyni starania o poprawę bytu swoich obywateli. W ówczesnej prasie zamieszczano zdjęcia z dworców kolejowych, pokazujące powrót repatriantów, którzy swój nędzny dobytek przeładowywali z wagonów na samochody a najczęściej na furmanki, i udawali się do swojego miejsca przeznaczenia.
Również w Husowie dało się zauważyć duże ożywienie i zainteresowanie wyjazdem na Ziemie Odzyskane w poszukiwaniu lepszego życia. Co odważniejsi, wyruszali na zwiady w tamte rejony, przed podjęciem ostatecznej decyzji wyjazdu z Husowa. Najliczniej osiedlano się w rejonach Świdnicy, Brzegu, Opola, Wrocławia, a rzadziej i najpóźniej w rejonie Pomorza. Exodus ludności był znaczącym zjawiskiem powojennych lat. W tamtym okresie możliwości informacyjne były nie porównywalne do dzisiejszych.
Nie było telefonów, telewizji, a odbiornik radiowy też należał do rzadkości. Jedynie ukazująca się prasa , niezbyt wówczas liczna, przynosiła informacje. W tej rzeczywistości powszechną formą informacji był przekaz ustny. W tym informacyjnym dziele ważną rolę odegrał prof. Wincenty Styś. Doradzał w jakie rejony można wyjeżdżać , zajmować gospodarstwa, osiedlać się. Każdy jego przyjazd do Husowa budził duże zainteresowanie. Sąsiedzką „pocztą” rozchodziły się informacje którymi dzielił się z mieszkańcami Husowa profesor.Toteż w powojennych latach na zachód wiodły wszystkie drogi.

Wujek Jan Cieszyński
W 1946 roku mój wujek, Jan Cieszyński, mieszkający wówczas w Tarnawce w opuszczonej przez prawosławnego duchownego plebanii, podjął decyzję o wyjeździe na ziemie odzyskane, do miejscowości Miechowice Oławskie, równie mój ojciec miał taki zamiar. Pamiętam że robiono przygotowania do wyjazdu. Jednak ostatecznie ojciec zrezygnował z tego zamiaru, jak sądzę przez sentyment do skrawka ojcowizny, na której pracowali nasi dziadkowie i pradziadkowie. Ojciec był człowiekiem sentymentalnym i myślę że głównie to było przeszkodą w podjęciu tej ważnej decyzji.
Po wyjeździe wujka na zachód ożywiła się korespondencja listowa. Wujek opisywał różne problemy związane z prowadzeniem swojego nowego gospodarstwa. Należało przystosować mieszkanie według własnych potrzeb, podobnie pomieszczenia gospodarcze, zreperować sprzęt pozostawiony przez niemieckich gospodarzy. Brak było koni, zatem były trudności z uprawą ziemi. Nowi osadnicy organizowali wyjazdy do Husowa i okolicznych wiosek po zakup koni. Przypominam sobie jedną z takich akcji, kiedy wujek Jan i kilku innych osadników z Husowa zakupili w Husowie oraz sąsiednich wioskach 11 koni i wynajętym od PKP wagonem przewieźli je do Miechowic Oławskich.
Małżonka wujka Jana z swoją córką Hanią w Miechowicach Oławskich przed swoim domem
SZLI NA ZACHÓD OSADNICY
Kiedy umilkły echa wojny
Odeszło zło które w niej drzemie
Na zachód szli z dalekich stron
Aby zasiedlać nowe ziemie
Pozostawiali zgliszcza domów
I swe uprawne żyzne pola
I szli by znaleźć własny kąt
Z Wołynia, Wilna czy Podola
Poznali wojny gorzki smak
Okrutne rzezie i pogromy
Tu budowali nowe życie
Tu zajmowali nowe domy
A także ci co latek parę
Byli na frontach drugiej wojny
Na zachód szli z dalekich stron
Kiedy już nadszedł czas spokojny
Służyli w armiach sojuszniczych
Szli ramię w ranię do zwycięstwa
By przynieść wolność swej ojczyźnie
Dając ofiarę krwi i męstwa
W bitwie o Tobruk czy Cassino
W Norwegii, Libii, Palestynie
Dla nich święcimy Dzień Zwycięstwa
I pamięć o nich nie zaginie
Po latach zmagań , okropności
Kiedy już nadszedł czas pokoju
Na zachód szli z dalekich stron
By tu pracować w trudzie znoju
Na chleb powszedni, łyżkę strawy
Dla swej rodziny , dla Ojczyzny
Która po latach wielkich zmagań
Leczyła w trudzie rany, blizny
J. Józef. 6. 07. 2014
|