Husowska organistówka wybudowana w 1908 roku (zdjęcie z 2007 r)
Husowska organistówka którą dobrze pamięta większośc husowian z wyjątkiem najmłodszych. Wiele moich wspomnień wiąże się z tym zdjęciem. Gdy go oglądam, przypominają mi się czasy kiedy w jej lewej części, gdzie początkowo mieściła się kancelaria gminna, mieściła się husowska biblioteka a jej kierownikiem był Stanisław Magoń.
Pierwszym lokatorem organistówki był ojciec profesora Wincentego Srysia, Jan Styś. W swoich wspomnieniach profesor tak pisze
"Co prawda to w tych czasach msze odbywały się niekiedy bez organów, bo stary organista Tabiński często podupadał na zdrowiu i nie przychodził do kościoła.Pewnej niedzieli ojciec uraczywszy się własnym koncertem na cymbałach trafił na głuche nieszpory. Organy milczały a bez ich władczego głosu Lud śpiewał psalmy ospale i gnuśnie. Wtedy to przyszła ojcu do głowy zuchwała myśl: nauczyć się gry na organach i zastępować chorego organistę. Zuchwalstwo tej myśli było tak wielkie że ojciec nie prędko zdobył się na odwagę by pójść do Tabińskiego i wtajemniczyć go w swe zamiary. W każdym razie któregoś dnia audiencja ta doszła do skutku. Stary organista przyjął wiadomość i plan ojca dość życzliwie. Wiedział o postępach ojca w grze na cymbałach które dobrze świadczyły o jego słuchu muzycznym a poza tym uważał go za rozgarniętego młodzieńca, sądził więc c że jego zamiar przy dobrej woli da się zrealizować. Obiecał nawet ojcu swą pomoc i rzeczywiście udzielił ojcu kilka lekcji a także wyjaśnił ojcu zasady nut. Umożliwił mu także ćwiczenia na organach. Ojciec ćwiczył z zapałem w ciągu kilku miesięcy i w końcu tyle się nauczył że jego pierwsze wystąpienie w kościele na nabożeństwie stało się możliwe. Tremę miał przy tym podobno nie małą i granie wypadło gorzej jak na ćwiczeniach ale początek był zrobiony."
Poprzednią organistówkę mieszczącą sie przy "szpitaliku" prof. Wincenty Styś w swoich wspomnieniach tak opisuje :
" Ojciec miał mieszkanie które w porównaniu z jego dawniejszym przedstawiało się niemal wspaniale. Były to dwie izby i komora w wielkim domostwie drewnianym zbudowanym w 1752 roku przez husowskiego dziedzica, księcia Jerzego Lubomirskiego na przytułek dla niezdolnych do pracy ubogich czyli tzw. szpital. Większą część domu zajmowali rzeczywiście ubodzy którzy żywili się plonami z gruntu fundacyjnego zwanego szpitalnym. W zamian za to mieli obowiązek sprzątać w kościele i bić w dzwony. Część mniejsza budynku została przeznaczona na mieszkanie dla organisty gdy dawna organistówka która za staropolskich czasów znajdowała się prawdopodobnie tam gdzie dziś stoi dom ludowy "
"Budowa nowej organistówki posuwała się szybko i po kilku tygodniach wprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Był to budynek dużo mniejszy od dawnej budowli szpitalnej o rozkładzie typowym dla chłopskich chałup.w Husowie. Środkiem biegła sień na przestrzał a po obu jej stronach po dwie izby. Dla nas przeznaczono trzy z których dwie służyły nam za mieszkanie a trzecia za komorę w której przechowawywaliśmy nasze zapasy. Czwarta izba w budynku była przeznaczona na kancelarię gminną. W kancelarii tej iodbywały się posiedzenia rady gminnej, tu płacono podatki, załatwiano polubownie różne spory, rozdzielano pocztę itp. Ponieważ dom stał na pochyłości, zbudowano po jego południowej stronie kamienne schodki zaopatrzonepoczątkowe w żelazną poręcz która po dwuch latach wyleciała i została usunięta"

Na zdjęciu stary drewniany Dom Ludowy zbudowany z drewna po rozebranym kościele, stanął w miejscu gdzie wcześniej był "Przytułek-szpitalik" dla chorych a także organistówka w której po objęciu funkcji organisty zamieszkał ojciec profesora Wincentego Stysia, Jan Styś (na zdjęciu poniżej z małżonką ) W 1953 roku w tym miejscu zaczęto wznoszenie murowanego już budynku gdzie znajdował się urząd pocztowy, biblioteka i sala kina (prawa część dzisiejszego Domu Społecznego)

Organista Jan Styś z małżonką Salomeą
Kolejnym husowskim organistą po Janie Stysiu był Józef Bar (proszę nie kojarzyć z dr.Józefem Barem, bratem Kasi Bar, husowskiej nauczycielki
Na zdjęciu z prawej organista Józef Bar, z lewej mój wujek, Paweł Cieszyński, husowski muzykant. Zapewne muzyczne zainteresowania pogłębiały tę znajomość i przyjaźń. Niestety, Józef zmarł w młodym wieku ok. 35-40 lat w kawalerskim stanie
Gdy nieoczekiwanie zmarł organista Józef Bar ,funkcję organisty objął pan Bielecki ( zdjęcie poniżej)
Zdjęcie wykonane obok stodoły nie istniejącej już dziś organistówki ok. roku 1942. Od prawej z córeczką pan Bielecki, organista lat wojennych, za nim Andrzej Rak, fotograf amator który wykonał to zdjęcie a jednocześnie nasz bliski sąsiad i dobry kolega mojego wujka Pawła Cieszyńskiego,( na zdjęciu z lewej.) Obok wujka Pawła siedzi małżonka pana Bieleckiego z dziećmi. Przypominam sobie przyjęcie weselne córki państwa Bieleckich w organistówce na które zaproszeni byli moi rodzice.
Z prawej, kierownik husowskiej biblioteki mieszczącej się wówczas w organistówce, Stanisław Magoń. Na zdjęciu zwiedzający Obóz Koncentracyjny w Oświęcimiu gdzie przewodnikiem był Walenty Perec. (z lewej)

Na zdjęciu moi dobrzy koledzy, Tadziu Nosek ( z prawej) i Florek Machalski
Zwykle w niedzielę po południu a także w tygodniu, przychodziliśmy tu z kolegami Tadziem Noskiem, Józkiem Bembenikiem, Florkiem Machalskim, pożyczyć ciekawą książkę i pogawędzić z panem Stanisławem o różnych sprawach nie zawsze książkowych.W tamtym okresie byliśmy tu stałymi gośćmi.
~~ # ~~ # ~~
Po wyjezdzie pana Bieleckiego funkcję organisty objął pan Czerwiński pochodzący z okolic Przemyśla Zamieszkał tu z swoją małżonką Nelą, Niekiedy zachodził do moich rodziców w różnych gospodarczych sprawach. Kolejnym organistą przez dwa-trzy lata był młody człowiek pochodzący z okolic Jarosławia, kawaler który w Husowie poznał uroczą panienkę Wandzię Bar (córka Stanisława) i wkrótce razem wyjechali z Husowa. Następnym gospodarzem organistówki został Edward Cieszyński,w póżniejszym okresie teść mojego brata Bronisława. Tu odbyło się także przyjęcie ślubne nowożeńców. Nie był to jednak związek szczęśliwy i po kilkunastu latach przestał istnieć.W późniejszych latach ks. proboszcz Zbigniew Ryżowicz przekazał organistówką na własność Edwardowi Cieszyńskiemu, ówczesnemu organiście w ramach rozliczeń za pracę organisty. Kolejnym właścicielem organistówki została jego córka Teresa i jej mąż Stanisław Boratyn którzy doprowadzili do rozbiórki organistówki. Zły los towarzyszy nie tylko ludziom lecz i cennym historycznym obiektom. Tak właśnie było i w tym przypadku.
~~ # ~~
|